Dwa miesiace redukcji,…

Dwa miesiace redukcji, poczatkowo planowalem ja zakonczyc po 2 miesiacach ale teraz cisne jeszcze nastepne 3 tygodnie i potem zdecyduje czy docinam bardziej ale obstawiam, ze tak.
Od tygodnia zwiekszylem hgh do 5 jednostek dziennie i oxe do 60mg. Tesc 500mg jest najlepsza dawka dla mnie, prawie nie musze zbijac juz estro tabletkami(1/4 exe co 4 dni).
Badania krwi zrobilem tydzien temu i chyba najlepsze jakie mialem w zyciu.
Kalorie pierwszy miesiac trzymalem w okolicach 2500 ale nastepny juz 3500. Teraz bedzie pomiedzy 2500 a 3000, bo mniej za bardzo jednak sie odbija na wydajnosci w pracy.

Silowo poszlo 145kg na klate wedlug trojbojowych regul czyli z pauza i bez odrywania dupy, wiec progres +5kg po 2 miesiacach redukcji, dol na razie odpuscilem z ciezarami i skupiam sie na naprawie wszystkich kontuzji i poprawie mobilnosci ale 210 martwy i 170 siad mniejwiecej jest. Nie liczac, ze przez te zawirowania prawie 2 tygodnie musialem cwiczyc na drazkach, a potem treningi tylko 2/3 razy w tygodniu ale za to duzo ciezsze i dluzsze. Z innych rzeczy co mnie ciesza, prawie udaje mi sie zrobic front level bez trenowania pod to specjalnie.
Wymiary:
– Pas 91cm->83cm
-Biceps 44cm->43.5cm
– Barki 141cm i chyba tyle bylo wczesniej
– Waga 99.5 do 94.5 (nabilo mnie na pewno bardziej niz bylem na masie)
Zdjecie bez pompy, najbardziej zalezy mi zeby ten brzuch dociac porzadnie, bo jak sie bierze juz te sterydy to wstyd nie miec mocno docietego brzucha :p
#mikrokoksy #sterydy

Czegoś koniec, czegoś…

Czegoś koniec, czegoś początek

Jestem już po sesji wróciłem wczoraj nocą wywalony na maksa. Nie potrafię pozować i chwila przypinek prowadziła do skurczy i utraty oddechu. Serio jak człowiek nie jest do tego przyzwyczajony, to jest to gorsze dla niego niż seria ciągów czy siadów. Sam sobie się podobałem w dniu sesji na czczo miałem 90 kg, dziś mam po piccy i zaproszeniu gości 91 kg. Zakończyłem redukcje w ZDROWIU psychicznym, fizycznym; co jest dla mnie wielkim sukcesem, i to, że w ogóle ją dobiłem do końca w tym naprawdę posranym roku, gdzie człowiek część tej redukcji skakał jak małpa po drązkach, pompował się gumami czy biegał po parkach nie wspominając o tragediach rodzinnych, osobistych – ale tu nie ma co płakać, czasem dzieki takim rzeczom człowiek sie uczy i cieszą go wtedy drobnostki i dają smak życia. Ale wróćmy do tego „sportu”. Z formy jestem zadowolony – chciałem wyglądać atletycznie, nie miałem ambicji schodzić do pociętej na amen dupy i mimo swoich wad postawy, krzywego ryja, pewnych ograniczeń jestem w 100 % zadowolony z tego co wypracowałem. Dla wielu taka forma to nic. Dla mnie dużo i wcześniej wspomniane zdrowie, gdzie rok temu prawie skończyłem w szpitalu na miesiące czy nawabiłem się złych relacji z jedzeniem (wpieprzanie bez umiaru po redu na odbiciu i odbicie takie, że kostek nie widziałem od spuchnięcia), dziś zaczyna sie kolejny dzień a mi się nawet nie chce „nawpierdalać”.

Po drodze pełno osób mi pomogło totalnie bezinteresownie, lista by była długa, naprawdę nikt ode mnie nigdy nie chciał, pomógł, gdy było chujowo. A szczególne podziękowania chciałbym tu dla @IntruderXXL , który bodajże 2 lat wspiera mnie poglądami treningowymi, rozmowami, dyskusjami – setki przegadanych godzin – ogrom wiedzy. To on sprawił, że faktycznie bez genu co chwila idę dalej i jestem lepszą wersje siebie, cieżary rosną – jakkolwiek „coachowo” i durnie brzmi. Druga osoba to Arek Czerw, który po prostu pomógł mi tu jak przyjaciel, codziennie pisał nawet będąc na wakacjach, planował taktykę żywieniową. Mówił „zwolnij” bo ja sam siebie prowadzić nie mogę, bo moja ambicja mnie zabija skończyłbym sam redukcje na 2000 kcal i pewnie i na chorej ilości cardio – a tu cyk prawie 4000 kcal kończymy i mogę robić „czystą masę”. Dalej Żona i Córka, bo z perspektywy osoby +30 lat co ma rodzinę – naprawdę „kulturystyka” i końcówka przygotowań do sesji, zawodów to naprawdę „ból dupy’ dla rodziny, ogromna liczba treningów, zły humor bo jesteś głodny, styl życia do którego musi się rodzina dostosować i to przecierpieć okresowo – dlatego też mnie to nie jara i widzę te „koszta” naprawdę trzeba albo do tego być samemu, albo mieć już od samego początku partnera z tego świata; dlatego „trójbój” jest o wiele łatwiejszym sportem całościowo – jesz ile trzeba i trenujesz, mniej czasu i aspektu. Dołożenie dopingu pomogło że na szczęście do samego końca i tak byłem bardziej znośny niż zażynajac sie na amen naturalnie. Później dwóch kolegów Mateuszów, co ze mną trenowali i pilnowali abym nie zabił się sztangą i sobie jej na ryj nie spuścił, zawsze aby razem ruszyć sprzed domu i sobie pomagać na samej sali. Kasia i Mateusz, którzy w zaufali mi w dali mi możliwość gdzie trenować z tym pierdolniku jak zamknięto garaż. Seba, który załatwił wiele sprawia i mógłbym tu wymieniać i wymieniać – nie wiem czy sobie zasłużyłem ale naprawdę „przylgnęły” do mnie osoby, którzy zachowali się X razy jak przyjaciele (a sam nigdy takowych nie miałem) nie mając w tym interesu.

Teraz schodzimy też ze środków do samego testosteronu + primy

Zamknąłem etap, który mi ciążył i jestem „syty” w aspekcie sylwetkowym

Rozpoczynamy teraz drogę do tego co kocham – dźwigania – pierwszy cel to 700 kg w totalu bez zalewania się. A co do samych fotek mam kilka na szybko bez obróbki i hehe dużo będzie z nich tutajszych memów xD – wiadomo, ze kulturystyka to trochę „kicz”, „gejoza”

Dzieki też każdemu Mirkowi, Mirabelce, bo śledzi mnie multum osób, wiele kibicuje i śledzi mnie np. 4-5 lat

Całość „efektów” i obrobione zdjęcia z dwóch sesji za 2-3 tygodnie. Teraz lecę odpisać na wszelkie zaległe rozpiski z pracy i montuje vlogi oraz jest gunów, bo wszystko ponagrywane.

Jak odpocznę psychicznie to bardziej chłodno podsumuję wszystko 🙂

#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #chudnijzwykopem #odchudzanie #redukcja #zdrowie #sterydy #dieta #pokazforme #jedzenie

Chyba mój ulubiony ostatnio…

Chyba mój ulubiony ostatnio content creator xD

Jak nie czuję siły albo nie chce mi się na trening, to odpalam Erica i od razu można napierdalać.

#mikrokoksy #silownia

Jeżeli wydaje Ci się, że…

Jeżeli wydaje Ci się, że skończysz trzydziestkę i zachowasz dobry wygląd jeżdżąc na rowerku po obiedzie, to jesteś w dużym błędzie. W tym wieku mocno zmienia się metabolizm, o czym sam boleśnie się przekonałem. Żeby wyglądać chociaż w połowie tak dobrze jak ja, trzeba wylewać z siebie siódme poty i narzucić sobie ostry reżim. Ja na treningi poświęcam po dwie, trzy godziny dziennie. Ciężko pogodzić to z prowadzeniem biznesu, dlatego staram się wstawać o 5 rano. Dzień zaczynam od joggingu, potem różnie, cardio, kalistenika, ćwiczenia na drążku albo świeżym powietrzu. O siódmej biorę prysznic i jadę do pracy. Wieczorem basen co by wzmocnić trochę obręcz barkową, no i wiadomo, ćwiczenia na ławeczce. Pracuje wyłącznie na małych ciężarach. Nie lubię kontuzji, a poza tym nie chcę wyglądać jak cham spod dyskoteki. Moim wzorem sylwetki było wiecznie ciało greckiego lekkoatlety i do takiego wyglądu bez przerwy dążyłem. Nigdy nie kręciło mnie robienie masy, zawsze tylko rzeźba i maksymalne docinanie tłuszczu na brzuchu. Lubię gdy widać każdą żyłę, a skóra jest cienka jak pergamin… Body fat na poziomie 6%, do tego dieta ketogeniczna 3k kalorii, no i oczywiście wszystko w stu procentach NATURAL, żadnego BCAA, kreatyny ani innych wynalazków. Mam też dietetyka i trenera personalnego, dlatego wiem, co mogę jeść, a czego powinienem unikać… Jeśli interesuje was osiąganie prawdziwych PROFESJONALNYCH wyników to serdecznie zapraszam na priv, doradzę, nakieruje, podzielę się planami żywieniowymi. Taka forma jak moja wymaga kilku lat pracy, ale nie przejmujcie się, ja także zaczynałem OD ZERA. (✌ ゚ ∀ ゚)☞

#pokazforme #pokazmorde #chwalesie #wygryw #silownia #kalistenika #mirkokoksy #mikrokoksy #zdrowie #oskardeweloperski #ladnypan #trenujzwykopem

Minusowy % tkanki tłuszczowej…

Minusowy % tkanki tłuszczowej jak Ronnie Coleman

UWAGA! DEXA Skan to najdokładniejsza metoda pomiaru tkanki tłuszczowej; jednak nadal posiadająca margines błędu, ale np. o wiele mniejszy niż BIA (Tanita, InBody); jednak to nadal SZACUNEK; zabawa, porównanie – nie jest to prawda oczywiste; wiec PROSZĘ i nie spinanie się.

Plusem jest niewątpliwie to, ze wykonałem badanie na tej samej maszynie pod okiem tego samego lekarza/technika (?!). Rano na czczo miałem 88,5 kg, maszyna jednak zważyła mi 91 kg. Tak samo jak zmierzono mi 180 cm mimo, ze na 100 % tyle nie mam wieczorem (178.5-179 cm mam wtedy, a 180 cm rano) ale nie będę się kłócił, bo róznice są mało istotne dla idei.

Co ja sądzę?

– No 4 % BF to nie mam, moze 4-5 % na czwórkach, dwójkach, lydkach, lapach co widzieliście na niektórych zdjęciach. Daje sobie dobre i uczciwe 8-10 %. CHOĆ z drugiej strony ja zrzucalem 50 kg w 5 lat i naprawdę wiek nie ten i efekt psuje skóra… bo co innego jak przejadę reką, a co innego cieżko to wytłumaczyć – ale mimo, że nie ma rozstepów i nie wisi jak się wyprostuje, to mogła by być bardziej napięta.
– Za bardziej obiektywne uważam, ze faktycznie mogłem dołożyć 16 kg masy mięsniowej (tak LBM to masa mieśniowa z wodą i i tak się to liczy, bo mięsień to woda); według mnie sama różnica tutaj wyników siłowych przez te lata to tłumaczy, no i oczywiście wejscie na towar w tym roku po latach naturalnosci
– Myśle, ze na plusie kcal dopiero ujawni się mój potencjał.

W komentarzach skany – wołam tych co miałem wołać.

#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #chudnijzwykopem #odchudzanie #redukcja #zdrowie #sterydy #dieta #dexa #jedzenie

O jeżu! Ale jestem…

O jeżu! Ale jestem szcześliwy; właśnie jestem po pierwszej sesji zdjęciowej trójbojasz/stronkman i nawet RAW jak patrzyłem na aparacie bez obróki zajebiście wyglądało xD bawiłem sie też jak dziecko – mimo, ze nienawidzę obiektywu to czułem się zajebiscie. Teraz 3 dni i finish całej akcji na drugiej sesji 🙂

A jedna sprawa – jestem x10 razy wyjebany jak po cieżkim treningu, tempo, przypinki etc aż nie mogłem oddychać + skurcze

https://www.instagram.com/stories/lenaparacka/2450096220946081659/

#mikrokoksy #mirkokoksy #silownia #fullborsukworkout

Znowu zabłądziłem… I dwa…

Znowu zabłądziłem… I dwa tygodnie musiałem stopować, regenerować się, i zebrać do kupy.

Kilka spraw miałem na głowie, i zorientowałem się że nie mogę funkcjonować, będąc tak okropnie zmęczonym cały czas… Rozumiem czasami mieć cięższy okres treningowy, ale cały czas? Tak być nie powinno.

Już przerabiałem wszystko. Latem myślałem że to wina alergii, potem że złej diety zbyt małej ilości kcal, później wina choroby/przeziębienia… Ale odpowiedź jak zawsze jest tam gdzie zwykle, czyli w treningu.

Trening musi być nieoptymalny, zły, skoro cały czas czuje się tak zmęczony…

Więc jak tylko odpocząłem, wróciła chęć do myślenia o treningu, odpaliłem excela z zapiskami treningów i zacząłem się zastanawiać, porównywać, co się zmieniło od początku roku do teraz, jak ćwiczyłem,jakie podejście miałem wtedy, a jakie mam teraz?
Tak na pierwszy rzut oka… wszystko wyglądało podobnie. Ten sam system treningowy, podobny układ ćwiczeń, te same, podobne ćwiczenia, ciężary też zbliżone.
Ale przyglądając się bliżej, przypominając sobie te treningi… to było zupełnie coś innego.

W czym rzecz?
To wina, przeintelektualizowaniu treningu? Nadgorliwości? Zbyt wysoko ustawionych samemu sobie poprzeczek? Chęci nadmiernego profesjonalizmu? Nie wiem jak to nazwać.

Wcześniej ćwiczyłem NA PAŁĘ! OGIEŃ i do przodu! Oczywiście żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie było to robienie losowych ćwiczeń byle jak, byle machać. Miałem mocne ramy systemu którego się trzymałem, ale to tyle, wszystko inne było chaotyczne, kompletnie autoregulowane. Każdego dnia robiłem coś innego, zmieniałem właściwie każdy parametr treningowy. Wiedziałem tylko że w dwa dni w tygodniu robię 1RM, a w kolejne dwa pracuje nad dynamiką. I koniec, sposób, ćwiczenia, to wszystko dobierałem „w locie”. Czasami szedłem robiłem 1RM, potem jedną asystę i koniec treningu. Innym razem szedłem i nawalałem do porzygu, aby jak najbardziej się zniszczyć, bo czułem siły. Słuchałem ciała w 100%.

Ale gdzieś na wiosnę pomyślałem sobie, że mam już takie wyniki, że nie powinienem tak chaotycznie do tego treningu podchodzić, że skoro taki trening daje rezultaty, to dobrze zaplanowany trening na długie tygodnie do przodu da jeszcze większe rezultaty. Do tego wprowadziłem mnóstwo innych ćwiczeń, innych metod, które fajnie się prezentowały na papierze w teorii. A okazało się że spowodowało to tylko ciągłe wypalanie się.

Można by powiedzieć że przy dobrze rozpisanym treningu takich problemów by nie było, trening był po prostu źle rozpisany. Możliwe nie wykluczam tego.
Ale bardziej winy bym szukał w swoim charakterze… I tym że znając trening, mając rozpisany trening na tygodnie do przodu, narzucałem sobie za dużą presję i nie słuchałem ciała. Bo szedłem na trening czułem się chujowo… ale i tak cisnąłem do końca wszystkie rozpisane asysty „Bo co ja frajer jestem że odpuszczam w połowie?” Albo np miałem danego dnia bardzo ciężkie ćwiczenie 1RM, gdzie czułem się fatalnie a i tak zmuszałem się i je robiłem, bo przecież tydzień temu specjalnie robiłem lżejsze ćwiczenie 1RM, aby w tym tygodniu móc mocniej pocisnąć… Ignorowałem to co mówi ciało.

Co teraz? Po pierwsze, ogromny reset, nie staram się na siłę pobić starych PR, nowy start, pusta kartka 🙂
No i wracam do tego chaosu, OGNIA, słuchania ciała, a nie to chciałbym zrobić, co zapisałem sobie że zrobię danego dnia. Zmieniam też rozkład dni treningowych czyli, treningi max effort lower i upper to poniedziałek i wtorek, a treningi dynamic lower i upper to czwartek i piątek. Czyli na tym cierpią trochę treningi upper bo są bezpośrednio dzień po treningach lower. Natomiast jest to ustawienie zapewniające najwięcej regeneracji, bo początek tygodnia to dwa najcięższe treningi. Do tego sobota/niedziela to dwa wolne dni pod rząd czyli zdecydowanie większa regeneracja.

Słuchajcie nie odbierajcie tego jako jakieś moje żalenie się… Ja tutaj wymówek nie szukam, wina jest w 100% po mojej stronie, ja odpowiadam za taki stan rzeczy, nie szukam tutaj powodów w złej pogodzie, złych radach/sugestiach,czy w złym ustawieniu gwiazd xD Chociaż najłatwiej byłoby mi powiedzieć że to szczyt genetyczny, taka genetyka, tego się nie przeskoczy, i trzeba wejść na bombę… Jak to nie jeden głupek pomyślał, a potem zrobił lol.

W każdym razie ja chce żeby osoby czytające moje wpisy, widziały pełen proces, miały pełny obraz mojej drogi. Ja wielu rzeczy nie wiem, wiele rzeczy robię źle, i jeszcze nie raz mi się noga powinie, ale to normalne to jest ciągły proces poprawy, rozwoju.
To nie tylko kolejne PR-y, świetne treningi, i ogólnie świetna zabawa… no niestety, trafiają się złe tygodnie, miesiące a nawet i lata, ważne by ciągle analizować, wyciągać wnioski i iść do przodu.

Nie schodzić z raz obranej drogi, tak uważam.

#silownia #sport #strongaf #mirkokoksy #mikrokoksy